środa, 17 marca 2021

Jak to w marcu

 Powiadają w marcu jak to w garncu.

W moim życiu podobnie.

Raz się wszystko kotłuje, potem znowu cicho i spokojnie.

Lubię słoneczne dni, także te pod względem emocjonalnym.

Teraz już wiem, już zdaję sobie sprawę iż tak to będzie.

Na terapię nie da się kogoś wysłać. Terapia jest skuteczna wówczas, gdy ktoś sam od siebie pójdzie na taką terapię. Ale wiadomo. tonący brzytwy się chwyta. Chwyciłam się i ja. Tutaj wyplułam to co mnie gryzło tak bardzo. Porozmawiałam z teściami. Teściowa zażądała by Król poddał się terapii. Stanęło na tym iż Król był raz u pani psycholog na tzw. rozpoznaniu. Potem kłamał, że był na terapii. Ale w końcu się przyznał iż tam nie pojechał.

Coś się zmieniło. Znów zaczęłam go kochać. Poczułam, że go kocham i zaczęłam mu to mówic.

Chciałabym, aby ten stan trwał...

Różnie to jest.

Są łzy, lecą epitety, 

wyciąganie "brudów" z mojej przeszłości,

odnoszenie się do tego co było ale i mówienie, że mam iść do Byłego

To taki cios poniżej pasa. Przykry bardzo.

Cóż Król ma paskudny charakter.

Rani mnie

słowem, czynem.

Ma w swoim słowniku słowo: przepraszam

Czasem potrafię te przeprosiny przyjąć,

ale czasem

denerwuję się i złoszczę.

Gdzieś tam podświadomie myślę, że on mnie przeprosi i wydaje mu się, że już wszystko będzie dobrze.

A ja jestem zła o to. Myślę, że powinnam zmienić nastawienie. I zawsze starać się nie irytować, gdy mnie przeprasza. Jak ja bym się czuła na jego miejscu? Odrzucona. Ale... nie jest to łatwe. Tym bardziej iż nadal Król pije. Piwkuje sobie. A mnie to denerwuje. Buntuję się, złoszczę. Boli mnie serce. Staram się szybko regenerować - wyciszać. Stosuję relaksację. Bo moje serce musi mieć spokój. Tak ze dwa dni potrafi wytrzymać bez alkoholu, potem sięga po piwo, jedno, dwa, czasem sześć, a czasem do tego pół litra wódki, bo setek się nie opłaca kupować, tak samo dwusetek po które wcześniej sięgał. W rezultacie za te same pieniądze pije więcej. I to jest błędne koło. Koszmar zastawiania wszystkiego w lombardzie jest nie do zniesienia. Potem nie ma kasy na wykup towaru. Ostatnio najgorszą rzeczą jaką zrobił było zastawienie roweru wartego 3000 zł za 200 zł, wartość wykupu ok. 400 zł. I nie wykupił do teraz. Nie wiem może już się trzeba pogodzić ze stratą tego roweru. Zastawiał go dwukrotnie. Ściemniał, że rower jest w pracy, albo, że w naprawie. Ale wtedy wykupował. Potem rower zniknął po raz trzeci, a on zaczął korzystać z mojego roweru. Teraz twierdzi, że w moim jest przebita opona i potrzebuje kasę na naprawę. Dosłownie parę dni temu. I to jest druga z najgorszych rzeczy jakie zrobił - zastawił telefon w lombardzie za 150 zł. Ciekawe kiedy go wykupi... Tym bardziej, że telefon dostał od matki, bo swój zepsuł i sprzedał.

E... to jest taka codzienność

Nie warto kupować niczego wartościowego, co można wziąć do ręki

bo to wyląduje za grosze w lombardzie

Taaa ulubionym serialem Króla był: Lombard życie pod zastaw

A ja się wściekałam, gdy to oglądał

Powiedziałam, mu, ze przez ten serial wszystko wyprzedał!


Rina rośnie jak na drożdżach. 1 marca dostała pierwszą cieczkę. Wyczytałam, że suka dostaje cieczkę gdy osiągnie swoje docelowe rozmiary. No to wygląda na to, że "nasza dziewczynka" przestała już rosnąć. 20 marca kończy rok :)

Tu zdjęcia z listopada


ze stycznia


w styczniu 13




Pozdrawiam serdecznie :)

Clara



1 komentarz: