piątek, 13 listopada 2020

Moja noga

 No niestety znowu wylądowałam na wózku inwalidzkim. Mam go po Mamie... 

Tuż przed końcem lutego miałam wypadek -zdarzenie, czy jak to nazwać. Po prostu pochyliłam się by poprawić sobie sznurowadło w bucie i trach! Skręciłam prawe kolano. No kto by pomyślał. Ale dało się jakoś chodzić... 

Zaś 3 listopada wracałam do domu i gadałam przez telefon z teściową. Już byłam prawie u drzwi. Musiałam jedynie pokonać siedem schodów, ale... Nie doszłam. Trzymałam telefon zamiast chwycić się poręczy. Ale z drugiej strony ile to razy wchodziłam po tych schodach nie trzymając się niczego, wbiegłam po nich tysiące razy, nie są ani za wysokie, ani jakieś niebezpieczne. Są zwyczajne. Powaliło mnie. Upadłam na obydwa kolana. Usłyszałam trach! I już nie potrafiłam stanąć na lewą nogę. Znowu SOR w Piekarach Śląskich. Najpierw namiot. Potem wypisywanie oświadczeń. Mój Król jako opiekun - bo ja na wózku inwalidzkim. Zanim nas wpuścili dezynfekcja rąk, mierzenie temperatury, mierzenie natlenienia organizmu -nie znam się na tym, ale zarówno ja jak i Król mieliśmy 90/70. Pomyślałam sobie, że skoro ja i On mieliśmy tyle samo to znaczy, że chyba dobrze. Jeden pacjent w maseczce właśnie wychodził. Byliśmy tylko my. Minęła dziewiętnasta. W jednym z gabinetów było słychać śmiechy i chichy lekarzy. Ale co tam. Kazali nam czekać. Po 40 minutach zjawił się pierwszy lekarz i zaprosił mnie do gabinetu. Król mnie podwiózł. Lekarz był tak niedelikatny, że dosłownie odruchowo chwyciłam go za rękę i ją odsunęłam od mojej nogi. Płakałam z bólu podczas badania. Lekarz kazał poczekać. Po jakimś czasie przyszedł kolejny lekarz - ten był w granatowym ubraniu, tamten poprzedni miał jasno niebieskie ubranie. Znów uciskał kazał wykonywać różne ruchy. Jak wyszedł wypłakałam się... Straszne to badanie, to cierpienie. Potem RTG i USG. No i diagnoza - zerwany mięsień trójgłowy łydki. Pojęcia nie miałam, że w łydce też jest taki trójgłowy... Noga w gips. Kontrola w poradni ortopedycznej 7 grudnia... 

Na wózku z tym gorącym gipsem do taxi i do domu. Ale jak tu wejść po tych magicznych siedmiu schodach? Worek na nogę. Gips już twardy, nogi opuchnięte stawać zakazano, bo się mięsień całkowicie oderwie i wtedy operacja...

 Ale cóż Jestem więźniem parteru domu. Łazienka na piętrze to kąpie się w ubikacji w umywalce siedząc na toalecie. Da się? Da się. Pewnie, że się da. Ja już nawet dwa razy odkurzałam cały dół domu siedząc na wózku. Bo wiadomo, nosi mnie. Ta niemoc jest straszna. Po 10 daniach opuchlizna zeszła. I trochę mogę się podeprzeć lewą nogą. Póki co to gdy muszę się podnieść obciążam prawą nogę osłabioną po skręceniu kolana.

Nie wiem czemu mi się to przytrafia. Może leki, które biorę mają wpływ na osłabienie struktury mięśni i ścięgien...

Dobrze, że mam ten wózek... Pamiętam jak Mamusię woziłam... Do oczu napłynęły mi łzy....

A Moja Rina jak miała 4 i pół miesiąca wyglądała tak:


Dzisiaj trzynastego piątek Moja Ulubiona data 😍