piątek, 25 lutego 2022

Nie chwal dnia przed zachodem Słońca

 Znane to powiedzenie Nie chwal dnia przed zachodem Słońca dzisiaj okazało się bardzo pomocne. Dzisiaj chciałam napisać jak to fajnie jest między nami. I zaczekałam z wpisem, gdy jak jakieś ostrzeżenie zakołatały w mej głowie owe słowa. Dobrze zrobiłam. Szkoda, że nie mogę się pochwalić cudownym dniem, tak bardzo tego potrzebowałam. Potrzebowałam takiego pozytywnego wpisu, pełnego energii. Chciałam powiedzieć, że w wprawdzie wczoraj mąż pił, to jednak nie był nieprzyjemny w swym postepowaniu, a dwa wcześniejsze dni przebiegły pod znakiem trzeźwości. A dziś? Dziś piątek i znów chlańsko. 

W poprzednią sobotę na lodówce pojawiła się kartka:
Kochanie nie pij dziś!

Mąż w prawdzie zauważył ją dopiero w niedzielę, ale...

W poniedziałek odwrócił kartkę i narysował buźkę i napisał: OK

Jakże to było fajne

zadziałało przez dwa dni

Dwa to nic

Ale jednak od czegoś trzeba zacząć

Dziś piątek, mieliśmy pojechać razem do dentysty do centrum stomatologii, ale we czwartek mąż oznajmij mi, że przełożył wizytę o tydzień, bo chory.

OK

Dziś myślę, że miał zaplanowane picie. Z pracy wrócił podchmielony, miał w plecaku dwa piwa, które w bardzo krótkim czasie wypił i momentalnie zmienił się, tak jakby alkohol, który dostał się do krwioobiegu całkowicie zatruł jego krew. A w środę było tak dobrze. Rano jak wyszedł do pracy napisałam mu smsa: Kocham Cię

Jak ja dawno nie używałam tych słów... 

Przykre...

Też cię kocham mocno buziaki - odpisał

Kiedyś na porządku dziennym przytulaliśmy się, zasypialiśmy wtuleni, a kiedy on oglądał film kładłam się na jego klacie i zasypiałam... czułam się wówczas bezpieczna. Mówiliśmy sobie kocham Cię. Z czułości do teraz pozostał buziak w usta gdy on wychodzi z domu, lub gdy ja wychodzę.

W tej chwili czuję się szczęśliwa

ale nie z nim

tylko dlatego że śpi, a ja mam czas dla siebie

w ciszy i spokoju.

Pielęgnuję w głowie obrazy, zdjęcia z naszymi dobrymi chwilami mam zakodowane, chociaż dawno ich nie oglądałam

Byłam wtedy szczęśliwą żoną

Dzisiaj jestem szczęśliwą kobietą,

ale cierpiącą żoną

Myślisz, że tak można? Cóż, ja tak czuję

Kocham życie i cieszę się na wiosnę

Luty upłynął pod znakiem nieustannych kłótni

jeszcze raz postanowiłam zawalczyć o nasze małżeństwo

nie wyszło
bywa i tak

Teraz kolej na niego

Czy jeszcze się podniesie? Czy doprowadzi swym postępowaniem i złym traktowaniem mnie do rozwodu? Bo ja już mam tego potąd - pokazałam ręką ponad głową, nie daję rady - mówiłam do niego i płakałam, szlochałam, ja się Ciebie boję - mówiłam. Dziś był bardzo agresywny, wulgarny, chamski, uderzał pięścią w ścianę, w stół, odgrażał się... A ja milczałam i płakałam. Unikałam jego towarzystwa. Teraz on w salonie, na dole a ja na górze w sypialni.

Czy tak wygląda szczęśliwe małżeństwo?

Na terapii uczono mnie i powtarzano: Zadbaj o siebie, myśl o sobie



Pod dobrą gwiazdą niechaj rozpocznie się kolejny miesiąc

Clara





wtorek, 1 lutego 2022

Gdybym chciała

 Gdybym chciała Ci powiedzieć o tym jak ja to widzę brzmiałoby to tak:

Pięć lat temu uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Spójrz na to zdjęcie. Jak ja się uśmiecham. Byłam taka radosna. Byłeś opiekuńczy i czuły. Czułam się przy Tobie dobrze. Kiedy przytulałam się do Twojej klatki piersiowej dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa. Zasypiałam przy Tobie i budziłam się z uśmiechem na ustach. Tak zaczął się nowy etap w moim życiu. Uwierzyłam w miłość. Uwierzyłam, że nadszedł dobry czas w moim życiu. Zamieszkaliśmy razem. Było nam razem dobrze. Chodziliśmy na spacery, zawsze radośni, zakochani. I tak mijały nam lata. Oświadczyłeś mi się, a ja przyjęłam oświadczyny. Wybraliśmy datę ślubu. Wtedy było nam razem dobrze, ale już pojawiały się gorsze dni. Potem przenieśliśmy datę ślubu o pół roku. To miał być dla nas czas na dotarcie się. Kiedy nadszedł ten wymarzony dzień stanęłam na ślubnym kobiercu. Wyznałam Ci miłość przed Bogiem. Wierzyłam, że to będzie miłość na całe życie. Pojechaliśmy w podróż poślubną i wtedy udowodniłeś, że dla Ciebie ważniejszy jest alkohol. Chciałeś wyjechać za granicę, ale ja nie chciałam, bałam się, że jak będzie źle to z zagranicy tak po prostu nie wrócę. Zaczęłam myśleć o tym, żeby zabezpieczyć się na wszelki wypadek, Na wypadek gdyby było znów źle, mogłabym się zawinąć, wskoczyć w pociąg i ruszyć do domu. Przed innymi udawaliśmy, że wszystko jest dobrze. Albo inaczej.  Gdy byliśmy z innymi było miedzy nami dobrze. Pamiętasz tego Sylwestra? To było jeszcze przed ślubem. Upiłeś się i awanturowałeś. pokłóciłeś się z moimi przyjaciółmi i ich obraziłeś. było mi wstyd za Ciebie. Pogodziliśmy się. Starałam się Ciebie uspokoić. Wtedy pierwszy raz przekroczyłeś granice. Ale uwierzyłam, że to był tylko jeden raz i więcej takich nie będzie. Potem nasz wyjazd do Rzeszowa - realizowaliśmy voucher. Wtedy było naprawdę dobrze i zapragnęłam by każdą rocznicę ślubu spędzać tak właśnie. W taki sposób chciałam świętować kolejne lata. Przyszła pandemia. Nie wyjechaliśmy nigdzie. Zdecydowaliśmy się na psa. I wtedy zaczęło się nasze zamknięcie. Brak wyjazdów. Brak urlopu nad morzem. Kolejne święta, rocznice ślubu, urodzin - każde spędzane w domu. Raz było fanie, innym razem źle. Z czasem pojawiało się tych gorszych chwil coraz więcej. Aż w końcu alkohol stał się codziennością. Już nie potrzebna była żadna okazja. Piłeś codziennie, oszukiwałeś mnie. Początkowo tego nie dostrzegałam, ale kolejne tygodnie uświadamiały mi, że nie potrafisz wytrzymać bez picia. Każdy wolny dzień, każdy urlop wiązał się z upijaniem się. zacząłeś mnie szarpać, popychać, wyzywać, obrażać, wyciągać przykre fakty z mojej przeszłości. Dokuczałeś mi i mówiłeś o byłym mężu, o relacjach jakie panowały w moim byłym związku. Bardzo mnie to raniło, ożywały rany. Swym postępowaniem i słowami starałeś się wpędzić mnie w poczucie winy. płakałam z bezradności i bezsilności. Obiecywałeś, że przestaniesz pić, że przestaniesz wyprzedawać wszystkie wartościowe rzeczy. Bardzo mnie raniłeś, słowem i czynem. Zaczęłam cierpieć. Podjęłam terapię. Ty poszedłeś na terapię indywidualną, ale potem kłamałeś i nie chodziłaś. Musiałam zgłosić Cię na leczenie przymusowe. Jestem już po terapii indywidualnej i grupowej. Miesiąc temu kolejny raz miałam nadzieję, że zechcesz zmienić swoje postepowanie i nie będziesz znęcał się nada mną psychicznie. Nie udało się i tym razem. Znów okłamywałeś mnie mówiąc, że chodzisz na grupę, ale wracałeś pijany nawet w dniu terapii. Dostałeś już trzeci raz wezwanie do stawiennictwa w ośrodku terapii i uzależnień. Teraz czuję się bezpieczniej. wiem, że jak nie podejmiesz leczenia sprawa trafi do sądu. Dobrze, że są instytucje, które pomagają rodzinom borykającym się z problemem alkoholowym. Nie jestem sama :)

Zakończyłam terapię grupową. Szybko minęło tych 12 spotkań. Wymieniłyśmy się telefonami, bo po zakończonej terapii można, wcześniej kontakty poza grupą były zakazane. Każda z nas ma swoją historię... Powodzenia... tak, powodzenia życzyłyśmy sobie. Oby kolejna miesiące były lepsze.

Oglądam tik toki i podoba mi się profil jednego trzeźwego alkoholika, który każdą swą wypowiedź kończy słowami: Nie pij dziś! Oby mój mąż to zrozumiał. Bo każdego ranka jest kolejne dziś. Alkoholik potrafi wytrzymać bez picia do konkretnej daty. Stara się w ten sposób udowodnić, że potrafi nie pić, ale jak już przychodzi dany dzień nie liczy się nic, pije na umór. Nie liczy się z nikim i niczym. Powinien przestać planować picie. Powinien planować trzeźwość. Czy na prawdę muszę się rozwieźć, by potem było lepiej? Tak, wiem. Innej osobie w takiej sytuacji jak moja powiedziałabym, że nie będzie lepiej i czas przestać się oszukiwać. Mój mąż oszukuje sam siebie, nie tylko mnie i bliskich, oraz terapeutów i ludzi na grupie. Pijany powtarza, ja nic nie piłem, nie bełkoczę, jestem trzeźwy. Wydaje mu się, że inni nie widzą. A to widać... widać jak jest po alkoholu. Przeraża mnie to jakie on problemy z pamięcią. Nie pamięta zdarzeń z poprzedniego dnia. Ucisza mnie. Mówi: Nie denerwuj mnie, nic nie mów, bądź cicho. Nie ma kiedy z nim porozmawiać - oczywiście jak jest trzeźwy. Bo z osobą pod wpływem alkoholu rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Luty... Co mi przyniesie? Oby był dobry



:) Clara