Znane to powiedzenie Nie chwal dnia przed zachodem Słońca dzisiaj okazało się bardzo pomocne. Dzisiaj chciałam napisać jak to fajnie jest między nami. I zaczekałam z wpisem, gdy jak jakieś ostrzeżenie zakołatały w mej głowie owe słowa. Dobrze zrobiłam. Szkoda, że nie mogę się pochwalić cudownym dniem, tak bardzo tego potrzebowałam. Potrzebowałam takiego pozytywnego wpisu, pełnego energii. Chciałam powiedzieć, że w wprawdzie wczoraj mąż pił, to jednak nie był nieprzyjemny w swym postepowaniu, a dwa wcześniejsze dni przebiegły pod znakiem trzeźwości. A dziś? Dziś piątek i znów chlańsko.
W poprzednią sobotę na lodówce pojawiła się kartka:
Kochanie nie pij dziś!
Mąż w prawdzie zauważył ją dopiero w niedzielę, ale...
W poniedziałek odwrócił kartkę i narysował buźkę i napisał: OK
Jakże to było fajne
zadziałało przez dwa dni
Dwa to nic
Ale jednak od czegoś trzeba zacząć
Dziś piątek, mieliśmy pojechać razem do dentysty do centrum stomatologii, ale we czwartek mąż oznajmij mi, że przełożył wizytę o tydzień, bo chory.
OK
Dziś myślę, że miał zaplanowane picie. Z pracy wrócił podchmielony, miał w plecaku dwa piwa, które w bardzo krótkim czasie wypił i momentalnie zmienił się, tak jakby alkohol, który dostał się do krwioobiegu całkowicie zatruł jego krew. A w środę było tak dobrze. Rano jak wyszedł do pracy napisałam mu smsa: Kocham Cię
Jak ja dawno nie używałam tych słów...
Przykre...
Też cię kocham mocno buziaki - odpisał
Kiedyś na porządku dziennym przytulaliśmy się, zasypialiśmy wtuleni, a kiedy on oglądał film kładłam się na jego klacie i zasypiałam... czułam się wówczas bezpieczna. Mówiliśmy sobie kocham Cię. Z czułości do teraz pozostał buziak w usta gdy on wychodzi z domu, lub gdy ja wychodzę.
W tej chwili czuję się szczęśliwa
ale nie z nim
tylko dlatego że śpi, a ja mam czas dla siebie
w ciszy i spokoju.
Pielęgnuję w głowie obrazy, zdjęcia z naszymi dobrymi chwilami mam zakodowane, chociaż dawno ich nie oglądałam
Byłam wtedy szczęśliwą żoną
Dzisiaj jestem szczęśliwą kobietą,
ale cierpiącą żoną
Myślisz, że tak można? Cóż, ja tak czuję
Kocham życie i cieszę się na wiosnę
Luty upłynął pod znakiem nieustannych kłótni
jeszcze raz postanowiłam zawalczyć o nasze małżeństwo
nie wyszło
bywa i tak
Teraz kolej na niego
Czy jeszcze się podniesie? Czy doprowadzi swym postępowaniem i złym traktowaniem mnie do rozwodu? Bo ja już mam tego potąd - pokazałam ręką ponad głową, nie daję rady - mówiłam do niego i płakałam, szlochałam, ja się Ciebie boję - mówiłam. Dziś był bardzo agresywny, wulgarny, chamski, uderzał pięścią w ścianę, w stół, odgrażał się... A ja milczałam i płakałam. Unikałam jego towarzystwa. Teraz on w salonie, na dole a ja na górze w sypialni.
Czy tak wygląda szczęśliwe małżeństwo?
Na terapii uczono mnie i powtarzano: Zadbaj o siebie, myśl o sobie