piątek, 14 września 2018

Kiedy serce mówi dość

Znów moje serce odmówiło współpracy,  posłuszeństwa i postanowiło zaszaleć. Teraz z uśmiechem na ustach wspominam poprzedni taki incydent i jako anegdotę opowiadam: leżę w ciężkim stanie, doprawdy ze mną kiepsko słyszę jak  lekarka woła: księdza, szybko KSIĘDZA! A  ja pomyślałam: Co? Czy to znaczy, że ze mną jest aż tak źle, czy umieram!? Potem okazało się,  że ów ksiądz jest pielęgniarzem w tym szpitalu.



A teraz.. Ten sam szpital... Ten sam ksiądz i nawet lekarka ta sama, która poprzednio mnie ranimowała, ta dzięki, której żyję... Jak dziwnie się to pisze..  Ta dzięki, której żyję...  Tym razem poszło szybciej. Nie bawili się w kotka i myszkę, nie wieźli mnie na sygnale na kardiologię tylko od razu królówka za kroplówką - w sumie było ich pięć. Ten ból którego nie sposób opisać... Nikomu nie życzę... Pamiętam też ulgę jaką się czuje gdy jest sie po drugiej stronie tęczy i ten błogi spokój... Uczucie ciepła... Miłości i bliscy zmarli. Tak tam chce być. Ale jeszcze nie teraz, nie dziś. Dziś jeszcze nie jestem gotowa by... Umierać... Nie dziś...

Clara