środa, 21 lipca 2021

21.07.21

 Dziś w szpitalu jak uzupełniałam  dokumenty zwróciłam uwagę na datę: 21.07.21

Lubię różne daty, które  zwracają moją uwagę. Przywiązuję uwagę do dat. Słowem lubię bawić się cyframi, liczbami, szukam jakichś powiązań, zbiegów okoliczności zawiązanych z datami. 

Dziś akurat szpital.

Wcześniej był 13 też uwielbiam wszelkie 13

Coś drgnęło u nas. Wczoraj mój Król był pierwszy raz na terapii uzależnień u Pana Adriana. Facet przypadł mu do gustu. Kolejna wizyta 29.07.21. Terapeuta powiedział, że postara się by Król w najbliższym czasie dostał się na grupę.

Ja byłam raz i miałam dziś mieć drugą sesję, ale z uwagi na pobyt w szpitalu przeniosłam wizytę na 3.08.21

Cieszę się, że oboje działamy. Oby do przodu.

Król dzisiaj poległ na boju z alkoholem, wczoraj był trzeźwy, przedwczoraj też.  A dziś już poległ. Pił. Znów był wulgarny.

No trzeźwo też mu się zdarza polec. W poniedziałek usłyszałam, że powinnam wykopać sobie dziurę w ogrodzie, położyć się i czekać na śmierć. Porażka... Jak on mógł użyć takich słów? Zabolało. Płakałam.

Powiedziałam, że w takim razie nie idę do lekarza.

Król z pracy napisał smsa z prośbą bym poszła do lekarza.

Nie z powodu jego słów.

Ale dlatego, że mam dzieci i mam dla kogo żyć poszłam do lekarza.  Dostałam skierowanie do szpitala na pilne. Kazali mi pojechać na ostry dyżur. Uparty lekarz po kilku godzinach odesłał mnie do domu z adnotacją, że po konsultacji ginekologicznej przyjmie mnie na oddział w trybie normalnym. Ale odechciało mi się szpitala. We wtorek gin skierował mnie na oddział do innego szpitala. To był szybki szpil. Dziś już wróciłam do domu. Krwi mi nie podali. A wcześniej reumatolog , potem ginekolog i internista mówili, że przy takich wynikach kwalifikuję się na szpital do podania krwi. Dziś nie zamówili dla mnie krwi. Dostałam receptę na nowe leki... I wsuwam od czterech dni ze smakiem wątróbkę. Wynik hemoglobiny podniósł się o 0,5. Anestezjolog powiedział, że jestem w fazie zdrowienia. No to super.  W połowie sierpnia z wynikami z dzisiaj na kontrolę do swojego ginekologa. Na wewnętrzny się nie piszę. Ten lekarz na ostrym dyżurze skutecznie mnie zraził do służby zdrowia. I po co mi było czekać od 16.30 do 19 by usłyszeć, że szpital dziś mnie nie przyjmie. Rozumiem gdyby tam były tłumy. Ale nie! Byłam tylko ja! Najpierw czekałam by dostać się do kontenera, gdzie po pół godzinie zjawił się pielęgniarz zmierzył ciśnienie, natlenienie, zapytał o szczepienia przeciwko Covid 19 i pozwolił usiąść na puściutkim szpitalnym korytarzu. Wolę ten szpital od tego w którym wylądowałam dzisiaj. Tam jest klimat. Na dole jest hospicjum... A u góry pani doktor Marzena swego czasu uratowała mi życie. To ona wieczorem weszła do mojej sali na której leżałam, to ona po chwili mnie reanimowała i wbijała w serce wielką szprycę z  adrenaliną jak się nie mylę. To ona dzwoniła po szpitalach i znalazła dla mnie na Cito miejsce na kardiologii w szpitalu górniczym... To wtedy widziałam mego zmarłego Brata, który szedł w moją stronę, a ja do niego biegłam i machałam ręką... A Darek wtedy miał opuszczoną głowę, nie uśmiechał się jak to bywa zazwyczaj gdy mi się śni. I wtedy Darek się rozmył... Pozostała po nim smuga czarnego dymu. A ja poczułam straszliwy bólu w klatce piersiowej. Powróciłam do żywych. A tam było tak fajnie i co najważniejsze nic nie bolało, było ciepło i ta soczysta zieleń... 

To chyba nie dziwne że wolę ten szpital...













.  

piątek, 2 lipca 2021

Więc lepiej

 Więc lepiej nie rzucać się pod wiatr 

"Więc lepiej nie rzucać się pod wiatr, Więc lepiej nie walczyć, Gdy tak żal, Głęboko schować prawdę. Uparcie do celu tylko iść, Na innych nie patrzeć, Często zbyt. Dla siebie zbierać gwiazdy. 

 Tylko jak? Powoli nie zmieniać siebie w głaz? Żyć tak prawdziwie aż do dna! Tańczyć na deszczu, gonić wiatr! Wiatr… 

 Więc lepiej nie odkryć duszy już..."

Tak... Tą piosenka towarzyszyła mi jakieś dziesięć lat temu... Pomogła mi ogarnąć trudną życiową sytuację.

Nie pamiętam jak to się stało, że którejś nocy w 2021 trafiła w moje ucho. I tak jej zostało. 

Dzisiaj był dobry dzień

Pomimo iż Król sobie piwkował

Wczoraj się upił, dziś też pijany 

Wypłata dla alkoholika rzecz święta no to tarza się schlać 

Bo jakże to tak, zgarnąć wypłatę i nie ulżyć sobie?

Słuchanie ulubionych setów z kompa na leżaku w ogrodzie  na stoliczku ulubione chipsy i zimne piwko

W pobliżu żona i Rina 

Czego chcieć więcej?

Tak to był dobry dzień

A ja spokojniejsza

 Minęły dwa tygodnie od naszego rozstania - od 14 czerwca 2021

Wczoraj Król ogarnął z lombardu telefon, który kolejny raz zastawił no i obrączkę Mojej Mamy. Nie miał prawa jej ruszać, a co dopiero zastawiać. Bardzo mi przykro, że do tego doszło. Dzisiaj wyznał, że obrączkę zastawił drugi raz. Jak On mógł? Dzisiaj miał przywieźć telewizor, ale powiedział, że przedłużył o jeszcze tydzień. Oby nie przepił kasy przeznaczonej na jego wykup.

Jaki to musi być straszny nałóg skoro pewnego dnia Król zadzwonił na taxi i zapytał czy kierowca zaczeka na kasę bo on ma do sprzedania telewizor w lombardzie. Kierowca się zgodził, doradził mu by nie sprzedawał tylko zastawił telewizor. Król wziął telewizor pod pachę i ruszył.




środa, 23 czerwca 2021

Połączyć kropki...

 Nie lubię mówić wprost

 Nie wówczas gdy chodzi o moją prywatę

I nie chodzi mi o blog 

Bo blog od tego jest by mówić co na serduchu leży i ugniata.

Wystarczy umiejętnie połączyć kropki by wiedzieć co mi doskwiera.

Facebooka traktuję jak taki wizualny pamiętnik.

Na Fejsie zamieściłam link do artykułu, który podsunęła mi Matka Króla.

"Jak przekonać alkoholika do podjęcia leczenia? - Ośrodek Terapii Uzależnień"Nowe życie" 

- Dziękuję - odpisałam SMSem

-Nie chcę z nim rozmawiać tylko pytanie czy chcesz o niego walczyć czy się poddajesz - pisała dalej teściowa 

- Rozmawialiśmy chwilę. Zaproponowałam terapię małżeńską, ale Król powiedział, że dzisiaj nie chce o tym rozmawiać. Ja się zgłoszę na terapię dla współuzależnionych od alkoholu 

- Bardzo dobrze to ci pomoże zrozumieć pewne sytuacje  - powiedziała do mnie  - Terapeuty -   Mama Króla. No nie ma sensu tłumaczyć, że ja to wszystko wiem. Kiedyś próbowałam, ale to mija się z celem.Mama nie słyszy.  Jak ktoś nie wie czego się spodziewać potrzebuje, by mu ktoś to powiedział. Ja potrzebuję terapii, bo terapeuta też potrzebuje terapeuty w określonych sytuacjach życiowych 

- Tak - odpisałam, zamiast kolejny raz tłumaczyć, że ja wiem, rozumiem...

- Z nim nie ma co rozmawiać jak jest po alkoholu jak to mówią rozmowa z butelką nie ma sensu. Jeśli chcesz walczyć o niego to ci pomogą. Trzeba go w jakiś sposób zmusić do leczenia. On sam nigdy się nie zgłosi. Tylko musisz sobie odpowiedzieć czy chcesz podjąć tą walkę?

- Pewne, że tak 

- To możesz na mnie liczyć. Koniecznie idź na tą terapię dla siebie. Postaram się Cię wspierać - wspomniałam o tym w poprzedniej notce w kontekście dobrych dni

 - Dziękuję - odpisałam mamie ( Mama chce żebym tak do niej mówiła. Moi rodzice już nie żyją. Śnili mi się tacy młodzi, radośni. Ja byłam nastolatką. Brata nie widziałam, ale miałam uczucie, że gdzieś tam jest... Zawsze, ale to zawsze jak mi się śnią moi bliscy zmarli interpretuję to, że przyszli mnie pocieszyć. Uwielbiam te sny. No i co? To dowód, że życie po śmierci istnieje. Martwią się, czuwają nade mną. Przychodzą, by mi powiedzieć że nie jestem sama.)

I tak przebiegała moja sobotnia rozmowa z teściową.  

Jako terapeuta będę jak mantrę powtarzać, że 

DO TERAPII NIE MOŻNA NIKOGO ZMUSIĆ 

A do rozmowy masowej doszło z dwóch powodów, albo z trzech. 

Jeśli nie będzie pił może tu mieszkać do 30 czerwca. Jeśli będzie pił ma się wyprowadzić. A jeżeli będzie tu 1 lipca wzywam policję i zgłaszam znęcanie się psychiczne nade mną, Następnie staram się o jego eksmisję. Zmieniam zamki w drzwiach. Oj nie w smak mamie by syn marnotrawny powrócił do Warszawy.  Powiedziałam o tym rodzicom podczas rozmowy telefonicznej, cała we łzach.

W piątek 18 czerwca wieczorem Król powiedział: "Ja tu nie wytrzymam, Muszę wyjść, Muszę odpocząć od Ciebie. Pospaceruję. Wcale nie pójdę na imprezę, chociaż będzie tam 57 osób z naszej firmy, już zapłaciłem"' 

Ponieważ od 14 czerwca 2021 -  poniedziałek -kiedy to rozstaliśmy się  - śpimy oddzielnie - poszłam do sypialni na górze. Usłyszałam jak Król z kimś rozmawia. Zeszłam do salonu. Powiedziałam, że jeśli będzie wychodził ma mi o tym powiedzieć. Wyszedł bez słowa. Pojechał na tą jak to nazywa firmową imprezę. Oczywiście przed wyjściem plątał się w zeznaniach. Raz mówił że nie pójdzie na imprezę. Potem, że przecież może iść na imprezę i nie będzie pił. 

Alkoholika ciągnie 

Trudno się oprzeć słuchaniu głośnej muzyki i zabawy z kumplami i dziewczynami gdy alkohol leje się strumieniami 











niedziela, 20 czerwca 2021

Czasu nie zatrzymasz

 Czasu nie zatrzymasz

Każdy to wie. Trochę to niesprawiedliwe, że dobre i złe chwile liczone są tym samym czasem. Ja to bym sobie chętnie stworzyła trzy zegary czasowe. 

Pierwszy odliczały tylko dobre dni, dobre sekundy, bo dobro to jest to czego pragnę i tego oczekuję od życia. Nie można mieć tylko dobrych dni, no bo przecież musi być zachowana równowaga w przyrodzie. ;-)

Drugi odmierzał by tylko złe dni 

No a ten Trzeci pokazywałby ile już przeżyłam dni

Mieszają się dobre dni z tymi złymi. Jaki dziś dzień? Jak ja to mam policzyć? Złe było zachowanie pomiędzy mną a Królem. A dobre było zdanie jakie usłyszałam od teściowej - będę Cię wspierać.





poniedziałek, 29 marca 2021

"Żółty" mówi nie dotykaj!

 Czytając w internecie różne wiadomości dowiedziałam się, że jeśli pies ma uwiązaną żółtą kokardę na obroży bądź smyczy, lub też ma żółtą smycz  to jest to komunikat ze strony właściciela: "Nie dotykaj"/.

Projekt  Yelow Dog został wymyślony przez właścicieli, których psy potrzebują przestrzeni, lub nie lubią kontaktu z innymi ludźmi. 

Widząc takiego psa nie powinniśmy do niego podchodzić, ani go głaskać, ni też przywoływać. Akcja Yelow Dog działa już w kilkudziesięciu krajach na świecie i ciągle się rozrasta. Ja o niej nie słyszałam, a TY?

Sama osobiście uważam iż każdy pies zasługuje na odrobinę przestrzeni. I nie założyłabym Rinie takiej żółtej wstążki za żadne skarby. Jednakże pomysł uważam za sensowny. Powinniśmy sprawę nagłaśniać, by każdy wiedział co żółte gadżety u psa oznaczają. No na smycz to bym się jeszcze zgodziła. 

Rina ma już rok :_






środa, 17 marca 2021

Jak to w marcu

 Powiadają w marcu jak to w garncu.

W moim życiu podobnie.

Raz się wszystko kotłuje, potem znowu cicho i spokojnie.

Lubię słoneczne dni, także te pod względem emocjonalnym.

Teraz już wiem, już zdaję sobie sprawę iż tak to będzie.

Na terapię nie da się kogoś wysłać. Terapia jest skuteczna wówczas, gdy ktoś sam od siebie pójdzie na taką terapię. Ale wiadomo. tonący brzytwy się chwyta. Chwyciłam się i ja. Tutaj wyplułam to co mnie gryzło tak bardzo. Porozmawiałam z teściami. Teściowa zażądała by Król poddał się terapii. Stanęło na tym iż Król był raz u pani psycholog na tzw. rozpoznaniu. Potem kłamał, że był na terapii. Ale w końcu się przyznał iż tam nie pojechał.

Coś się zmieniło. Znów zaczęłam go kochać. Poczułam, że go kocham i zaczęłam mu to mówic.

Chciałabym, aby ten stan trwał...

Różnie to jest.

Są łzy, lecą epitety, 

wyciąganie "brudów" z mojej przeszłości,

odnoszenie się do tego co było ale i mówienie, że mam iść do Byłego

To taki cios poniżej pasa. Przykry bardzo.

Cóż Król ma paskudny charakter.

Rani mnie

słowem, czynem.

Ma w swoim słowniku słowo: przepraszam

Czasem potrafię te przeprosiny przyjąć,

ale czasem

denerwuję się i złoszczę.

Gdzieś tam podświadomie myślę, że on mnie przeprosi i wydaje mu się, że już wszystko będzie dobrze.

A ja jestem zła o to. Myślę, że powinnam zmienić nastawienie. I zawsze starać się nie irytować, gdy mnie przeprasza. Jak ja bym się czuła na jego miejscu? Odrzucona. Ale... nie jest to łatwe. Tym bardziej iż nadal Król pije. Piwkuje sobie. A mnie to denerwuje. Buntuję się, złoszczę. Boli mnie serce. Staram się szybko regenerować - wyciszać. Stosuję relaksację. Bo moje serce musi mieć spokój. Tak ze dwa dni potrafi wytrzymać bez alkoholu, potem sięga po piwo, jedno, dwa, czasem sześć, a czasem do tego pół litra wódki, bo setek się nie opłaca kupować, tak samo dwusetek po które wcześniej sięgał. W rezultacie za te same pieniądze pije więcej. I to jest błędne koło. Koszmar zastawiania wszystkiego w lombardzie jest nie do zniesienia. Potem nie ma kasy na wykup towaru. Ostatnio najgorszą rzeczą jaką zrobił było zastawienie roweru wartego 3000 zł za 200 zł, wartość wykupu ok. 400 zł. I nie wykupił do teraz. Nie wiem może już się trzeba pogodzić ze stratą tego roweru. Zastawiał go dwukrotnie. Ściemniał, że rower jest w pracy, albo, że w naprawie. Ale wtedy wykupował. Potem rower zniknął po raz trzeci, a on zaczął korzystać z mojego roweru. Teraz twierdzi, że w moim jest przebita opona i potrzebuje kasę na naprawę. Dosłownie parę dni temu. I to jest druga z najgorszych rzeczy jakie zrobił - zastawił telefon w lombardzie za 150 zł. Ciekawe kiedy go wykupi... Tym bardziej, że telefon dostał od matki, bo swój zepsuł i sprzedał.

E... to jest taka codzienność

Nie warto kupować niczego wartościowego, co można wziąć do ręki

bo to wyląduje za grosze w lombardzie

Taaa ulubionym serialem Króla był: Lombard życie pod zastaw

A ja się wściekałam, gdy to oglądał

Powiedziałam, mu, ze przez ten serial wszystko wyprzedał!


Rina rośnie jak na drożdżach. 1 marca dostała pierwszą cieczkę. Wyczytałam, że suka dostaje cieczkę gdy osiągnie swoje docelowe rozmiary. No to wygląda na to, że "nasza dziewczynka" przestała już rosnąć. 20 marca kończy rok :)

Tu zdjęcia z listopada


ze stycznia


w styczniu 13




Pozdrawiam serdecznie :)

Clara



poniedziałek, 4 stycznia 2021

Zbroja

 Dziś moja lewa noga zapakowana w trzy ortezy. Dwie miękkie i jedną usztywniającą. To jak zbroja. Swoje waży i utrudnia poruszanie chociaż w domyśle pomaga. Teraz sama w domu ćwiczę, bo na rehabilitację nie ma szans. Nawet zapisów nie ma teraz. Ale lepiej. Chodzę bez kul, a z wózka korzystam sporadycznie. Byłam u ortopedy. Dwa zdjęcia i kolejna wizyta za miesiąc.

Wigilia w tym roku była najpiękniejsza. Oczywiście Mój Król nie doczekał. Upił się. A ja sama zasiadłam do stołu. Nie miałam się z kim podzielić opłatkiem - to był minus tej całej sytuacji. Ale doprawdy nigdy nie czułam się tak dobrze. Cisza, spokój, nikt mi nie dokucza. Fajne uczucie. Nie sądziłam, że to mi się spodoba. Ewolucja. Kiedyś byłoby to dla mnie nie do pomyślenia. Obudziłabym go. A teraz nie. Chciałam, aby się wyspał. Na 19 byłam umówiona z dziećmi napisałabym mu kartkę i poszłabym sama. Ale obudził się. Zasiadł do stołu. Jak byłam gotowa do wyjścia poszedł ze mną. U dzieciaków było bardzo fajnie. I dzięki temu ta Wigilia była wyjątkowa. 


W pierwszy dzień świąt poszliśmy na cmentarz, a potem do lasu na spacer. Miałam ochotę porobić zdjęcia. Dwa zrobiliśmy sobie razem. I nikt patrząc na takie zdjęcie nie będzie przypuszczał, że u nas dobrze to tylko na zdjęciu. Że poza tamtą ulotną chwilą jest coraz gorzej pomiędzy nami. No i co z tego, że są chwile kiedy nam razem fajnie. Lubię się przytulić do niego. Lubię poczuć ciepło. Ale do Ruiny też lubię się przytulać .Ma już 9 miesięcy. Jaka kiedyś była mała i nieporadna. Teraz panienka wyrosła.


Na zdjęciach Roma ma 7 miesięcy