wtorek, 1 lutego 2022

Gdybym chciała

 Gdybym chciała Ci powiedzieć o tym jak ja to widzę brzmiałoby to tak:

Pięć lat temu uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Spójrz na to zdjęcie. Jak ja się uśmiecham. Byłam taka radosna. Byłeś opiekuńczy i czuły. Czułam się przy Tobie dobrze. Kiedy przytulałam się do Twojej klatki piersiowej dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa. Zasypiałam przy Tobie i budziłam się z uśmiechem na ustach. Tak zaczął się nowy etap w moim życiu. Uwierzyłam w miłość. Uwierzyłam, że nadszedł dobry czas w moim życiu. Zamieszkaliśmy razem. Było nam razem dobrze. Chodziliśmy na spacery, zawsze radośni, zakochani. I tak mijały nam lata. Oświadczyłeś mi się, a ja przyjęłam oświadczyny. Wybraliśmy datę ślubu. Wtedy było nam razem dobrze, ale już pojawiały się gorsze dni. Potem przenieśliśmy datę ślubu o pół roku. To miał być dla nas czas na dotarcie się. Kiedy nadszedł ten wymarzony dzień stanęłam na ślubnym kobiercu. Wyznałam Ci miłość przed Bogiem. Wierzyłam, że to będzie miłość na całe życie. Pojechaliśmy w podróż poślubną i wtedy udowodniłeś, że dla Ciebie ważniejszy jest alkohol. Chciałeś wyjechać za granicę, ale ja nie chciałam, bałam się, że jak będzie źle to z zagranicy tak po prostu nie wrócę. Zaczęłam myśleć o tym, żeby zabezpieczyć się na wszelki wypadek, Na wypadek gdyby było znów źle, mogłabym się zawinąć, wskoczyć w pociąg i ruszyć do domu. Przed innymi udawaliśmy, że wszystko jest dobrze. Albo inaczej.  Gdy byliśmy z innymi było miedzy nami dobrze. Pamiętasz tego Sylwestra? To było jeszcze przed ślubem. Upiłeś się i awanturowałeś. pokłóciłeś się z moimi przyjaciółmi i ich obraziłeś. było mi wstyd za Ciebie. Pogodziliśmy się. Starałam się Ciebie uspokoić. Wtedy pierwszy raz przekroczyłeś granice. Ale uwierzyłam, że to był tylko jeden raz i więcej takich nie będzie. Potem nasz wyjazd do Rzeszowa - realizowaliśmy voucher. Wtedy było naprawdę dobrze i zapragnęłam by każdą rocznicę ślubu spędzać tak właśnie. W taki sposób chciałam świętować kolejne lata. Przyszła pandemia. Nie wyjechaliśmy nigdzie. Zdecydowaliśmy się na psa. I wtedy zaczęło się nasze zamknięcie. Brak wyjazdów. Brak urlopu nad morzem. Kolejne święta, rocznice ślubu, urodzin - każde spędzane w domu. Raz było fanie, innym razem źle. Z czasem pojawiało się tych gorszych chwil coraz więcej. Aż w końcu alkohol stał się codziennością. Już nie potrzebna była żadna okazja. Piłeś codziennie, oszukiwałeś mnie. Początkowo tego nie dostrzegałam, ale kolejne tygodnie uświadamiały mi, że nie potrafisz wytrzymać bez picia. Każdy wolny dzień, każdy urlop wiązał się z upijaniem się. zacząłeś mnie szarpać, popychać, wyzywać, obrażać, wyciągać przykre fakty z mojej przeszłości. Dokuczałeś mi i mówiłeś o byłym mężu, o relacjach jakie panowały w moim byłym związku. Bardzo mnie to raniło, ożywały rany. Swym postępowaniem i słowami starałeś się wpędzić mnie w poczucie winy. płakałam z bezradności i bezsilności. Obiecywałeś, że przestaniesz pić, że przestaniesz wyprzedawać wszystkie wartościowe rzeczy. Bardzo mnie raniłeś, słowem i czynem. Zaczęłam cierpieć. Podjęłam terapię. Ty poszedłeś na terapię indywidualną, ale potem kłamałeś i nie chodziłaś. Musiałam zgłosić Cię na leczenie przymusowe. Jestem już po terapii indywidualnej i grupowej. Miesiąc temu kolejny raz miałam nadzieję, że zechcesz zmienić swoje postepowanie i nie będziesz znęcał się nada mną psychicznie. Nie udało się i tym razem. Znów okłamywałeś mnie mówiąc, że chodzisz na grupę, ale wracałeś pijany nawet w dniu terapii. Dostałeś już trzeci raz wezwanie do stawiennictwa w ośrodku terapii i uzależnień. Teraz czuję się bezpieczniej. wiem, że jak nie podejmiesz leczenia sprawa trafi do sądu. Dobrze, że są instytucje, które pomagają rodzinom borykającym się z problemem alkoholowym. Nie jestem sama :)

Zakończyłam terapię grupową. Szybko minęło tych 12 spotkań. Wymieniłyśmy się telefonami, bo po zakończonej terapii można, wcześniej kontakty poza grupą były zakazane. Każda z nas ma swoją historię... Powodzenia... tak, powodzenia życzyłyśmy sobie. Oby kolejna miesiące były lepsze.

Oglądam tik toki i podoba mi się profil jednego trzeźwego alkoholika, który każdą swą wypowiedź kończy słowami: Nie pij dziś! Oby mój mąż to zrozumiał. Bo każdego ranka jest kolejne dziś. Alkoholik potrafi wytrzymać bez picia do konkretnej daty. Stara się w ten sposób udowodnić, że potrafi nie pić, ale jak już przychodzi dany dzień nie liczy się nic, pije na umór. Nie liczy się z nikim i niczym. Powinien przestać planować picie. Powinien planować trzeźwość. Czy na prawdę muszę się rozwieźć, by potem było lepiej? Tak, wiem. Innej osobie w takiej sytuacji jak moja powiedziałabym, że nie będzie lepiej i czas przestać się oszukiwać. Mój mąż oszukuje sam siebie, nie tylko mnie i bliskich, oraz terapeutów i ludzi na grupie. Pijany powtarza, ja nic nie piłem, nie bełkoczę, jestem trzeźwy. Wydaje mu się, że inni nie widzą. A to widać... widać jak jest po alkoholu. Przeraża mnie to jakie on problemy z pamięcią. Nie pamięta zdarzeń z poprzedniego dnia. Ucisza mnie. Mówi: Nie denerwuj mnie, nic nie mów, bądź cicho. Nie ma kiedy z nim porozmawiać - oczywiście jak jest trzeźwy. Bo z osobą pod wpływem alkoholu rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Luty... Co mi przyniesie? Oby był dobry



:) Clara

1 komentarz:

  1. Przykro mi że tak się dzieje u Ciebie rad dać nie umiem i nie mam takich praw ale pamiętaj że jestem i zawsze możesz do mnie napisać


    Wierzę że luty będzie dobry


    Sciskam

    OdpowiedzUsuń